niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 2

Jak na ironię, po długim monologu Paula odnośnie imprezowania, znalazłem się w klubie. W przeciwieństwie jednak do innych tego typu wypadów nie zamierzałem się upić i wzbudzać skandali. Swoją drogą całe to gadanie o image'u to jeden wielki żart. Mając dwadzieścia jeden lat mogę legalnie przebywać w takich miejscach i pić alkohol, to nie powinno mieć nic wspólnego z fanami, których moje życie prywatne obchodzi nawet bardziej niż to tworzone z myślą o nich.
Tak czy inaczej przyszedłem tutaj, kierowany ciekawością. Chantal zostawiła mi tylko jedno zdanie z nazwą klubu. Nie podała ani godziny ani dnia, wobec tego mogłem się tylko spodziewać, że chciała by nasze następne spotkanie odbyło się jeszcze tego samego dnia, czy też nocy jak wypada sprostować.
Jako, że była sobota tłum panował niesamowity. Przeciśnięcie się do baru zajęło mi znacznie więcej czasu niż zazwyczaj, już nawet nie wspominając o tym, że po drodze kilka razy zostałem dźgnięty w żebra.
-Co podać? - barman ze znudzoną miną stanął naprzeciw mnie.
Uniosłem dłoń, gestem prosząc o czas do namysłu. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo odwykłem od tak zwycznych miejsc. Z reguły wynajmowaliśmy salę dla VIP-ów, gdzie było znacznie mniej ludzi, a i kelnerzy bardziej przykładali się do swojej roboty licząc na większe napiwki. I o dziwo ta normalność podobała mi się chyba bardziej. Nie otaczali mnie sami ważniacy liczący ile drinków już wypiłem, ani do ilu dziewczyn zagadałem. To, że nie zamierzałem pić, a rozmawiać chciałem tylko z jedną dziewczyną nie miało teraz większego znaczenia. Gdybym tylko wiedział gdzie ją znaleźć.
Właściwie wydawało mi się, że to nie będzie trudne. Jej różowe włosy rzucały się w oczy z daleka, a przynajmniej tak zakładałem. Tymczasem rzeczywistość okazała się nieco inna.
- Salut - odwróciłem się gwałtownie słysząc jej głos. To się nazywa atak z zaskoczenia. - Comment ça va? - Musiałem zrobić głupią minę, bo dodała z uśmiechem. - Wybacz, czasami się zapominam. Jak się masz?
-Świetnie - zaśmiałem się lekko. Teraz naprawdę było świetnie.
-Dwa razy tequile, poproszę - zwróciła się do barmana, który był zbyt zajęty gapieniem się na nią by wychwycić zamówienie.
Właściwe wcale mu się nie dziwię. Chantal ubrała się w biały koronkowy crop top na cieniutkich ramiączkach i również białą spódnice sięgającą jej przed kostki. Zdecydowanie wyróżniała się wśród innych dziewczyn. Wyglądała niewinnie, a zarazem cholernie seksownie. To tyle jeśli chodzi o bycie obiektywnym.
W końcu dostała drinki i dziękując olśniewającym uśmiechem, podała mi jeden.
-Prowadzę  - odmówiłem. Przyjazd tutaj własnym autem miał mnie powstrzymać przed spożywaniem alkoholu i tego powinienem się trzymać.
-Nie daj się prosić.
-Chantal.
-Zayn - upiła trochę swojego trunku i oblizała ze smakiem usta. - Mmm, chcesz trochę?
Odniosłem dziwne wrażenie, że ma na myśli coś więcej niż tylko alkohol. Grając w jej grę, podszedłem bliżej niemal zupełnie niszcząc dzielącą nas odległość i wyciągnąłem rękę. Dziewczyna wstrzymała oddech i spojrzała na mnie wyczekująco. Ja tymczasem sięgnąłem po drinka stojącego na blacie za jej plecami, uśmiechnąłem się i powtórzyłem jej manewr z oblizaniem warg.
-Tak - opowiedziałem.
-Oui?
-Tak, chcę trochę.
Byłem pewien, że cała sytuacja choć trochę ją speszy. Nic z tego. Zaśmiała się dźwięcznie i dopijając swoją tequile zarzuciła mi ręce na szyję. Swoim ciałem przyległa do mojego i było w tym więcej intymności niż gdyby rozebrała mnie na oczach wszystkich klubowiczów. Była ode mnie nieco niższa więc musiała stanąć na placach by spojrzeć mi prosto w oczy. Uśmiechnęła się szeroko, ukazując dołeczki w policzkach i przybliżyła się lekko cmokając mnie w kącik ust.
Mruknąłem niezadowolony z takiego obrotu sprawy. Tymi subtelnymi gestami zdołała mnie pobudzić i nie chciałem już poprzestać na niewinnym całusie.
-Chodźmy zatańczyć - szepnęła mi wprost do ucha i spróbowała się delikatnie wywinąć z uścisku.
-Chyba żartujesz - przytrzymałem ją jedną ręką w talii i nakryłem jej usta swoimi.
Jęknęła zadowolona i wpiła palce w moje włosy. Jej oddech smakował
miętą i alkoholem, odniosłem wrażenie, że od teraz będzie to mój ulubiony smak. Kiedy zębami przegryzła moją dolną wargę, nie mogłem powstrzymać cichego westchnienia.
-Chodźmy zatańczyć - poprosiła między następnymi pocałunkami.
Nie miałem sił by się z nią spierać więc ostatecznie wylądowaliśmy na parkiecie. Chantal przymknęła zadowolona oczy i zaczęła poruszać się w takt muzyki. Wśród innych dziewczyn w kusych sukienkach wyglądała wręcz eteryczne. Kołysała biodrami, a jej biała spódnica szeleściła wokół jej nóg. Jedno ramiączko  zsunęło się jej na ramię, jednak nie zrobiła nic by to poprawić. Jeszcze chwilę przyglądałem się jej z zachwytem aż w końcu postanowiłem dołączyć do tańca. Czując moje ręce na swojej talii, otworzyła na chwilę oczy i ciałem dostosowała się do mojego. Nachyliłem się by obsypać pocałunkami jej nagie ramię, a wtedy drugą ręką zaczęła błądzić po moich jeansach. Kiedy znalazła to czego szukała musiałem całą uwagę skupić na jej miękkiej skórze, by nie dać nic po sobie poznać.
-Co robisz? - zapytałem szeptem, całując ją za uchem.
-To co czujesz.
Rozejrzałem się dyskretnie. Nikt jednak nie zwracał najmniejszej uwagi na jeszcze jedną tańczącą parę. Bo w ich oczach tak właśnie musieliśmy wyglądać. Jak tańcząca para. Nic więcej.
Palce Chantal drażniąco powoli wodziły po moim kroczu. Dokładnie czułem każdy jeden ruch, opuszki palców i długie paznokcie. Wśród wszystkich tych doznań dziewczyna nie zaprzestała kołysać biodrami, bezustannie się o mnie ocierając.
Dysząc ciężko nie pozostałem dłużny. Okrężnymi ruchami zacząłem gładzić jej nagi brzuch, czując jak pod moim dotykiem przechodzi ją dreszcz. Głowę oparła na moim torsie, oczy ponownie przymknęła. Wargi miała zaciśnięte, ale to  i tak nie powstrzymało jej jęku, gdy kciukiem zjechałem pod materiał spódnicy.
-Nie tutaj - wymruczała z trudem. - Merde, nie tutaj.
Miała rację. Co prawda trudno było mi się z nią zgodzić, jednak byłoby jeszcze trudniej gdybyśmy zawędrowali dalej. Otrzeźwiony wizją seksu na parkiecie skinąłem głową i pozwoliłem by prowadziła mnie w głąb klubu.
Co się ze mną działo. Znałem tą dziewczynę od paru godzin, a już byłem pod jej wpływem. Zachowywałem się jak Harry, może nie licząc tego, że nie zamierzałem jej sobie odpuścić po jednej nocy.
Opuściliśmy klub, a nocne powietrze momentalnie doprowadziło mnie do porządku. Nadal pragnąłem jej jak cholera, ale teraz przynajmniej mogłem racjonalnie myśleć.
-Nawet cię nie znam.
Chantal wzdrygła się od zimnego wiatru i szczelnie opatuliła się rękami. Jej strój był ładny, jednak mało praktyczny jak na londyjską pogodę. Odnajdując w sobie resztki dżentelmena zarzuciłem na jej blade ramiona moją skórzaną kurtkę.
-Co w tym złego? - Zerknęła na mnie przelotne, gładząc materiał skóry. - Nie oświadczasz mi się przecież.
Zaśmiała się z własnych słów po czym pociągnęła mnie za sobą. Kiedy nie zareagowałem na jej marny pokaż siły, zmarszczyła brwi i przekrzywiła głowę niczym ptak.
-Zayn, zapomnij na chwilę o swoim idealnym, poukładanym życiu i daj sobie na luz.
-Nie masz pojęcia o moim życiu - zaprzeczyłem.
-Pozwól mi zgadnąć. Twój dzień jest z góry zaplanowany, żeby przyjść dzisiaj do klubu musiałeś drastycznie zmienić grafik wobec czego jutro będziesz miał więcej pracy niż zazwyczaj. Boisz się improwizować. - Chciałem coś powiedzieć, ale pokręciła przecząco głową. - Pomyśl, że nim wstanie nowy dzień wszyscy możemy być martwi. A wtedy będziesz żałował, że nie podjąłeś więcej spontanicznych decyzji.
Nie mogłem zrobić nic innego jak podejść i po raz kolejny tej nocy posmakować jej warg. Czułem jak się uśmiecha, czułem jak jej ręce ponownie odnajdują moje krocze i czułem, że od tej pory nic już nie będzie takie samo.
-Mieszkam niedaleko.
-Jak niedaleko?
Pokręciła głową, rozbawiony moim brakiem cierpliwości.
Dziesięć minut później staliśmy przed motelem, a
Chantal głośno zastanawiała się co zrobiła z kluczami od pokoju. Nie miała przy sobie torebki więc musiała zostawić je na miejscu.
-Pod wycieraczką? - podsunąłem, a jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech.
-Oui! Uznałam, że nikt nie będzie tam szukał, bo to przecież takie oczywiste!
-I jeszcze sama się na to nabrałaś - odnalazłem klucz i otworzyłem drzwi.
Pokój był mały i raczej ubogi w meble, ale schludny. Gdyby nie walizka rzucona niedbale obok krzywej szafy, można by odnieść wrażenie, że jest niezamieszkany.
-Jutro i tak mnie tu nie będzie-wzruszyła ramionami.- Nie potrzebuję luksusów.
Czekałem na chwilę zwątpienia z jej strony, ale tak jak poprzednim razem - nic takiego nie nastąpiło. Dziewczyna zdawała się być pewna swoich zamiarów od samego początku. Tanecznym krokiem podeszła do radia stojącego przy łóżku i je włączyła. Nie znałem ani zespołu ani piosenki, ale od razu poczułem to coś. Przekaz, który bił z każdego dźwięku i nie pozwalał na zrobienie kroku w tył.
Chantal rozpuściła włosy z luźnego koka i potrząsnęła głową by je ujarzmić. Różowe fale ułożyły się miękko na jej łopatkach. Podszedłem bliżej by ich dotknąć, przekonać się czy rzeczywiście są takie jedwabiste, kiedy jednak byłem dostatecznie blisko ona się odwróciła. Zakołysała ciałem w rytm nowej piosenki, jej ręce powędrowały w powietrze, twarz nabrała zupełnie rozluźnionego wyrazu. Była taka piękna, gdy skupiała się tylko i wyłącznie na muzyce. Czy jest coś co może poruszyć muzyka bardziej niż taki widok?
Nagle otworzyła szeroko swoje szare oczy i położyła obie dłonie na moim torsie. Zakryłem je swoimi, o wiele większymi dłońmi. Wtedy dopiero zobaczyłem w jej twarzy iskrę niepewności. Jakby ten dotyk różnił się od pozostałych. I po chwili zrozumiałem, że rzeczywiście się różni. Jest w nim więcej czułości.
A więc to był jej słaby punkt. Strach przed uczuciami.
Złaczyłem nasze usta w żarliwym pocałunku. Od razu się uspokoiła i z zaangażowaniem oddała pocałunek. Zrzuciła z siebie kurtkę i to samo zrobiła z moją koszulką. Wtedy też odsunęła się na odległość jednego kroku i z ogromną uwagą przyjrzała się mojemu nagiemu torsowi. Nie. Przyjrzała się moim tatuażom. Przejechała po nich palcem wskazującym, cały czas przegryzając przy  tym dolną wargę.
-Piękne - szepnęła bardziej do siebie niż do mnie.
-Ty jesteś piękna - wypaliłem nim zdążyłem to dokładnie przemyśleć. Z drugiej strony oczekiwała ode mnie spontaniczności.
-Naprawdę? - Spojrzała na mnie z ukosa.
-Naprawdę bardzo, bardzo, bardzo... - przy każdym 'bardzo' pozbawiałem jej kolejnej warstwy ubrania, aż w końcu stanęła przede mną naga. -...piękna.
-Teraz mi powiedz, że mam piękne oczy - podsunęła.
-Masz piękne oczy.
-Więc dlaczego w nie nie patrzysz? - Złapała mnie delikatnie za brodę i uniosła głowę.
Chciałem jej odpowiedzieć, ale za nic nie mogłem napatrzeć się na jej cudowne ciało. Była chudsza niż się spodziewałem, z łatwością policzyłem wszystkie jej żebra. I choć nienawidziłem gdy dziewczyna celowo się głodziła by osiągnąć taki efekt, szczerze wątpiłem by Chantal również musiała poddawać się diecie. Szyję miała pokrytą niedawno zrobionym malinkami i z jakiegoś powodu to nakręciło mnie jeszcze bardziej.
Nie mogłem dłużej wytrzymać bez jej dotyku. Przywarłem do niej całym ciałem, jednocześnie walcząc ze spodniami. Całując się opadliśmy na łóżko, a Chantal zgrabny ruchem rozpięła mój rozporek. Jeansy powędrowały do sterty jej ubrań, a bokserki zaraz po tym.
-Nie mam prezerwatywy - wbrew pozorom nie chodzę wszędzie z kondomem jakbym liczył na seks z każdą napotkaną dziewczyną.
-O to się nie martw - zapewniła.
Więc się nie martwiłem. Ułożyłem ją wygodniej na poduszkach i zacząłem całować każdy centymetr jej ciała. Zaczynając od ust, poprzez żuchwę, szyję, obojczyk i piersi. Jęknęła cicho, gdy moje wargi przyssały się do jej brodawki. Nakręcony tym dźwiękiem całowałem ją dalej. Skórę brzucha miała niezwykle wrażliwą, przy każdym kontakcie wzdrygała się lekko, a im niżej wędrowałem tym trudnej było jej leżeć nieruchomo. Jedną ręką złapałem ją za biodro chcąc przytrzymać ją w miejscu,
drugą leniwie gładziłem wewnętrzną stronę jej uda. Czułem jak robi się coraz bardziej mokra i niecierpliwa. Mój dotyk wystarczał by ją zadowolić.
-Dobrze ci?
-Mhmm - nawet nie otworzyła oczu, do reszty pochłonięta doznaniami.
Puściłem ją na moment i ułożyłem się tak by mieć na nią lepszy widok. Mruknęła niezadowolona tą nagłą przerwą i otworzyła jedno oko by móc obrzucić mnie oskarżycielskim spojrzeniem. I kto tu był niecierpliwy. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją w czubek piegowatego nosa. Zaśmiała się cicho, marszcząc nos. Urwała, gdy powoli w nią wszedłem. Skrzywiła się, nim jednak zdążyłem to dokładnie wychwycić była już rozluźniona i z nową pasją zaczęła mnie całować. Jej wścibskie palce na nowo odnalazły moje tatuaże. Bładziła po  nich od toru po barki, ani na chwilę nie odrywając się przy tym od moich ust.
W pewnym momencie znieruchomiała z błogą miną.
- Merde!
To słowo było idealnym podsumowaniem, gdy wyczerpany padłam obok niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz